środa, 14 lipca 2021

Czechoslovakia — A'MORE (2021)


Czechoslovakia na A'MORE gra głośną muzykę inspirowaną latami 90ymi dla melancholijnych marzycieli. Tym razem dali się porwać wszystkim słodkim melodiom, jakie tylko wpadły im do głowy. Wali od nich słońcem, plażą, latem, beztroską i trójmiejskim luzem. Są bezczelnie, bezpretensjonalnie przebojowi, co nie znaczy, że zrezygnowali z przesterów, fuzzów i noise’a. Wręcz przeciwnie, płyta jest nich utopiona, ale melodia niczym boja unosi ich na fali (LOL). Nowa płyta nazywa się A’MORE, gdyż jest o miłości, o morzu i o miłości do morza. Jest emocjonalnie i wprost, od serca.

PREMIERA: 25.06.2021 via KOTY RECORDS

Rzecz dla fanów: Dinosaur Jr, Pavement, Cardigans, REM, Weed

credits

released June 25, 2021

Adam Piskorz - gitara, vox
Vreen - bas, głos, nagrywka
Jakub Mondrzejewski - perkusja, kasztany, kastaniety, marakasy

gościnnie: Michał Miegoń - syntezatory (Lato)
nagrywka, miks, master: Andrzej Kędzierski i Czechoslovakia
artwork: Adam Piskorz
teledyski: Adam Piskorz i Vreen
teksty: Adam Piskorz i Mirosław Miniszewski (Leżę)
https://musicnow.pl/wywiady/czechoslovakia-piosenki-utopione-w-brudnym-przesterze/?fbclid=IwAR3xHCGPapRsEK6NazSdWB65BPELiLawpqXwURa8_O9SZliqrGFAK0EobG0
EWA BUJAK
Taka oto sytuacja: miał być wywiad, a wyszła nam rozmowa, w której wszyscy zadają pytania, a członkowie zespołu rozmawiają ze sobą. To się nazywa ferment. Sprawdźcie koniecznie, co Adam i Mateusz mówią o nowej płycie Czechoslovakii „A’More”.
Mówicie, że adresujecie swoją muzykę do fanów takich zespołów jak Weed czy The Cardigans. A jak zachęcilibyście współczesnego słuchacza do posłuchania Waszej muzyki?
Mateusz: O! I już problem.
Adam: To jest to taki drogowskaz, skrót myślowy. Oczywiście gramy dla współczesnych ludzi, a nie tych, co zostali w latach 90. Myślę, że odwołujemy się w swojej muzyce do tamtej dekady, ale filtrujemy ją przez to, co dzieje się teraz.
Mateusz: Z danych serwisów streamingowych wynika, że gramy dla ludzi w przedziale wiekowym 35-44. A ostatnio miałem przyjemność rozmawiać z młodym, początkującym gitarzystą; nie zna Nirvany, ale zna Arctic Monkeys.
Adam: O tak, to ciekawy case! Więc rzeczywiście nasze nazwy w „for fans of” mogą nie mieć sensu.
Wyobrażacie sobie nie znać Nirvany?
Adam: Gdybym nie poznał tej grupy, pewnie dalej słuchałbym Big Cyca. Choć jak teraz słucham Nirvany to trochę bolą mnie zęby.
Mateusz: Mam to samo – bez Nirvany nie grałbym na instrumentach. Albo przynajmniej nie grałbym tak, jak gram – z jazgotem.
Adam: Przede wszystkim chyba trzeba powiedzieć, że gramy dla siebie i to nam w pierwszej kolejności ma się podobać. Ja myślę, że ta tradycja w nas po prostu siedzi, bo my z Mateuszem dorastaliśmy w latach 90., przeżywaliśmy wtedy pierwsze prawdziwe fascynacje muzyczne i od tego do końca nie uciekniemy.
Na drugiej płycie łączycie bardzo sprawnie przeszłość i tradycję ze współczesnymi obserwacjami w tekstach. Z takim założeniem tworzyliście czy to wyszło naturalnie w trakcie procesu tworzenia?
Adam: Wymyślając szkice nowych numerów niespecjalnie myślę. Po prostu siedzę w łazience z gitarą (żeby nie budzić dzieci) i łączę dźwięki. Nie mam pojęcia wtedy czy to do czegoś pasuje, czy nawiązuje. Te rzeczy wychodzą dopiero jak numer jest gotowy. Proces jest trochę podświadomy. Trochę bezmyślnie szukam współbrzmień i jak trafi się dobry wieczór to je znajduję. Tak mi się lepiej tworzy. Zawsze, gdy próbowałem cokolwiek naśladować albo zagrać w jakimś stylu to wychodziła mi kaszanka.
Mateusz: Uogólniając – nie jesteśmy piosenkarzami, którzy układają jednocześnie riffy, melodię wokalu z tekstem.
Adam: Teksty u nas powstają na końcu. Pisząc je trochę inspiruję się obecnym nastrojem, a trochę szukam w notesie ciekawych zdań.
Mateusz: Miewam wrażenie, że teksty są jakby na doklejkę – a tymczasem się okazało, że one ułożyły się w jakąś wizję codzienności/świata.
Adam: W ogóle z tekstami na tę płytę było tak, że miałem zapisanych kilka stwierdzeń typu „Wyj do księżyca tak jak wilk”. Albo żona kupiła mi czapkę z napisem „Never grow up” i to zainspirowało mnie do doklejenia reszty historii w „Never”.
Mateusz: Tekstowo „A’More” to bolączki codzienności i próba eskapizmu, plus sentymentalizm.
Przy okazji przedstawiania Czechoslovakii pojawia się określenie „slacker”. Jak Wy je rozumiecie? Bo rozumiane dosłownie jest raczej pejoratywne.
Adam: Mi się to słowo podoba. Jest w nim luz i wyjebka.
Mateusz: Slacker to człowiek, czy ludzie, jak z filmu „Clerks”: jesteś w miejscu, które Ci odpowiada i nie dążysz do niczego, żaden tam samorozwój.
Teraz chyba mówi się „przegryw”. Chociaż nie wiem, należę raczej do Waszego pokolenia.
Mateusz: Aaa, piękne!
Adam: Czasem przegrać to wygrać.
Mateusz: I co – masz jakieś ambicje?
Adam: Ja mam!
Tylko osobiste.
Mateusz: I o to chodzi. A wiesz, pojęcie „nasze pokolenie” może być mylące.
Adam: Tak, no w zasadzie to Czechoslovakia składa się z trzech pokoleń: urodzonych w latach 70., 80., i 90.
Mateusz: Hej, pora na tradycyjny żarcik. Wracam jakiś czas temu z Kubą (perkusistą – przyp. E.B.) z próbowni, gadamy coś o rodzinie, w pewnej chwili pytam Kuby ile lat ma jego stary. 48. Zatkało mnie, ale odetchnąłem, i mówię: „Hej! Mógłbym być twoim starym!”
Adam: Naprawdę???!!
Mateusz: Grubo, co nie?
Adam: No więc Kuba jest na pewno najmniejszym slackerem z nas.
I jak Wy się dogadujecie? Gdzie są punkty wspólne?
Mateusz: Pałki, uderzenia stopy, sekcja, rytmika, co ty tam w ogóle śpiewasz – to nas łączy. Okrutny banał: lubimy grać. Jak robiłem w zeszłym roku pępkowe, zaprosiłem wszystkie trzy zespoły z sali prób, robiliśmy jam, a na koniec zarejestrowaliśmy piosenkę. Tak się bawi Bochen Studio!
Adam: No tak, tylko my nie pracujemy ze sobą, tylko w sumie to się bawimy. Traktuję próbę z chłopakami jak wyjście na najlepszą imprezę. Pora też jest odpowiednia – gramy najczęściej w soboty po 22.
Wróćmy do „A’More”. Słuchając tekstów mam wrażenie, że świat nie do końca Wam leży i że trochę jest w Was tej tęskonty za dawnymi czasami. „Never grow up, never get old” to świetna recepta dla całej Generacji X.
Adam: To chyba zależy w którym tekście, bo w „Jeździe” wszystko nam leży w tym świecie. „Upiory” też są zapisem chwili szczęścia. Melancholia, nostalgia i tani sentymentalizm – jasne, lubię to.
Mateusz: Adaho zawsze to miał – przebój z pierwszej płyty „Wakacyjny” – to też taki letni sentymentalizm.
Mnie trochę to dziwi, bo nie interesowało mnie to w muzyce szczególnie, ale chyba to jest ciekawe: że ludzie lubią słuchać polskiej muzyki w dużej mierze dla polskiego tekstu.
Nie spodziewałem się, że znajdziemy się w tym miejscu: tzn. że będą pytania o teksty i ich znaczenie
Adam: A widzisz, bo tym razem teksty są zrozumiałe. Kapele śpiewające po angielsku nie mają tego problemu.
Są zdecydowanie mniej impresyjne niż na pierwszej płycie. Z mojego punktu widzenia to lepiej, bo nie pytam „co poeta miał na myśli”, tylko mogę zapytać o Wasze obserwacje.
Mateusz: Na poprzedniej wokal był w zasadzie instrumentem.
Adam: Rzeczywiście chyba teraz niektóre rzeczy są powiedziane bardziej wprost. Cieszy mnie to. Piotr Rogucki, Krzysztof Zalewski i cała reszta używają tylu metafor w tekstach, że my już nie musimy (śmiech).
Muszę się przyznać, że jeśli chodzi o polski rock to ja jakiejś części tekstów w ogóle nie rozumiem, choć są zaśpiewane głośno i wyraźnie. Pod niektórymi tekstami może się kryć cokolwiek albo w ogóle nic.
Mateusz: A u nas, proszę – pojawiła się krytyka życia w social mediach
Adam: Wolę konkretny przekaz typu „wsiadaj, jedziemy, pochłonie nas noc”.
Mateusz: To może nie jest bardzo dobry przykład na konkretny przekaz. Ale jest obrazowy, raczej wiadomo w czym rzecz.
Adam: Widzisz, jaka to delikatna materia.
Mateusz: Ewa, a co ciebie zajmuje w płycie: pewna doza przebojowości, wokale, układy piosenek, gitary?
Podoba mi się prostota, brak kombinowania na siłę w Waszej muzyce. Plus teksty – po polsku, a napisać dobry tekst to niełatwe zadanie. I to, że mogę je odnieść do siebie.
Adam: To bardzo miłe.
Wers: „Nie mam żadnych tatuaży, więc wzbudzam sensację na plaży” to już konkret.
Adam: To jest akurat tekst prawdziwego pisarza – Mirka Miniszewskiego. Przy okazji składam tu podziękowania za użyczenie kilku wersów. Mirek to bardzo błyskotliwy gość.
Mateusz: Proszę, kolejna krytyka współczesności.
No sami widzicie, że świat Wam nie do końca pasuje.
Adam: A czy jest ktoś komu pasuje do końca? Ja się cieszę, że jednak „A’More” jest odbierana jako pozytywna płyta – w sensie, że przekaz nie jest dołujący, mimo gmerania w świecie.
Mateusz: Ale np. „Seabed” muzycznie nieco przywołuje doła.
Adam: Tak, ale do końca płyty mało kto dociera (śmiech).
Mateusz: Przywołuje doła, ale kończy się frywolitką: zakończenie grania, pitu pitu na strunach, gadka – ciekawy zabieg.
Adam: No wiem, wiem. Radio Żak grało ten numer, co mnie bardzo zaskoczyło. To nasza wersja „Big Long Now” Nirvany.
Mateusz: Napisz lepiej, że to „Chwasty 2”!
Adam: W „Chwastach” więcej się działo!
Mateusz: Oj, nie o to chodzi… Bardziej chodzi mi o konstrukcję płyty: powieliliśmy „HVST” – ale jednak z rozwinięciem, większą podbudową. Czyli jest progres.
A kontynuując wątek rozwoju, wyobrażam sobie, że idziemy jeszcze bardziej w melodie i piosenki, zachowując jazgot gitar. I dodamy pianino.
Adam: Pianino? Nie ma mowy!
Mateusz: Ale wiesz, będzie takie rypane, jak u Jerry’ego Lee Lewisa, a nie jak u Keane.
Adam: Mogę się ewentualnie zgodzić na rozstrojone jak u Toma Waitsa w „Table Tap Joe”.
Mateusz uprzedził w moje pytanie, bo chciałam zapytać jak na rozmowie kwalifikacyjnej: gdzie widzicie się za pięć lat i dwie płyty.
Mateusz: W jednym z wywiadów Adaho podał piękną odpowiedź na pytanie o plany Czechoslovakii: nie rozpaść się.
Tego bym się trzymał w pierwszej kolejności, a co będziemy grali? To chyba nie jest aż tak istotne.
Adam: Ja nie jestem w stanie tego przewidzieć, bo dwie płyty temu chciałem iść bardzo mocno w transy, a teraz kręci nas przebojowość, melodia i piosenki utopione w brudnym przesterze.
Skoro gracie przede wszystkim dla siebie, to co może stanąć na przeszkodzie?
Mateusz: Praca zawodowa. Dzieci. Fochy.
Adam: Rozpadniemy się jak przestanie nas jarać granie ze sobą. A na pewno, kiedy przestanie nas jarać wspólne spędzanie czasu.
Praca zawodowa – to nie wiem… Gramy przecież po 22. Chyba, że planujesz pracować w klubie nocnym. Czechoslovakia to zespół głównie nocno-nadranny.
Mateusz: Chciałbym dożyć czasów, że gramy tak długą trasę koncertową, że nie możemy już na siebie patrzeć.

PŁYTA TYGODNIA CZECHOSLOVAKIA - A'MORE


CZECHOSLOVAKIA to trzech slackerów z Gdańska. Grają głośną gitarową muzykę inspirowaną latami 90tymi dla melancholijnych marzycieli. Tym razem dali się porwać wszystkim słodkim melodiom, jakie tylko wpadły im do głowy. Wali od nich słońcem, plażą, latem, beztroską i trójmiejskim luzem. Są bezczelnie, bezpretensjonalnie przebojowi, co nie znaczy, że zrezygnowali z przesterów, fuzzów i noise’a. Wręcz przeciwnie, płyta jest w nich utopiona, ale melodia niczym boja unosi ich na fali. Płyta 'A'More' miała premierę 25 czerwca nakładem Koty Records. Single promujące: 'Jazda', 'Leżę', 'Wszystko'.

Dlaczego połaczyliście dwa osobne Państwa? Co oznacza nazwa, dla Was?
Adam Piskorz: Czechoslovakia to powrót do dzieciństwa. Państwo, które istniało wtedy jak byłem mały a przestało, gdy musiałem iść do szkoły. Nazwa pasowała nam też na początku istnienia zespołu, jak to był duet:)
Gdzie nie macie tatuaży? *marzy Wam się bycie 'Rockstar' czy to już się dzieje i tylko odcinacie kupony ?
Ja nie mam żadnego, bo obawiam się że zbyt szybko by mi się znudził, Kuba ma na rękach a Mateusz ma dziary, które sobie sam wykonał, jak był młody i szalony.
Bycie rockstar oczywiście dalej nam się marzy. Niektórzy z nas już nimi byli a niektórzy nigdy nie będą, nie szkodzi to jednak marzeniom.
Odleżyny...filozofia spokoju w życiu, a co potem? Czy przekłada się to na muzykę czechoslowacji? 
Nie mamy czasu na spokój, bo mamy dzieci. A jeszcze chce nam się grać, więc tym bardziej. Dlatego im jesteśmy starsi, tym młodsi. Ostatnio nawet nie musimy w ogóle spać. Nasze poprzednie płyty były spokojne, ta jest odjechana :)
Guitar rig łancuchy i efekty gitarowe, wzmaki ?
Nagrywałem na 3 gitarach. Setkę na Univoxie Hi flier a dogrywki na znalezionym na śmietniku superstracie Mayonesa i na Gibsonie Les Paul. Wzmak to Orange Rocker, a efekty to kopie Rata kupiona od Kuby Ziółka, Zwex Super Duper, Tube Screamer o nazwie Tube Streamer :) Fuzz Face Dunlopa i Big muff od mooera + chorus/vibrato firmy, której nie pamiętam nazwy. Mateusz nagrywał bas na Eastwood Hi flier i wzmaku Fender Bassman. Do tego cool cat danelectro i cry baby.
Faceci zdefiniowani dziś w zespole? *kto, co was trzyma razem w grupie?
Wszyscy definiujemy się jako faceci, choć ponoć każdy ma w sobie też domieszkę kobiety. A jeśli chodzi o skład, to jest stabilny. Trzyma nas razem przyjaźń i łatwość wspólnego grania. Nie kłócimy się. Nie siedzimy długo nad numerami, rozumiemy się w lot. Mnie osobiście, po różnych innych doświadczeniach to bardzo jara.
Marzą mi się trasy koncertowe, koncerty i rozmrażanie branży?
Jasne. Mamy zaplanowane 4 koncerty w lecie (edit 2 się właśnie odbyły). Marzy nam się więcej, ale jesteśmy szczęśliwi, że w ogóle koncerty ruszyły. Nie zamrażaliśmy się. Graliśmy regularne próby, więc jesteśmy w każdej chwili gotowi grać gig.
3 x ulubione plyty
Weed - Deserve,
Gender Roles - Prang,
Happy Diving - electric soul unity
3x ulubione książki 
Mirosław Nahacz - Osiem cztery, Bombel
Goran Vojnovic - Czefurzy Raus!
3x ulubione filmy sci-fi
Zakochany bez pamięci,
Wall-e,
Powrót do przeszłości
Jak pandemia miała dobry wpływ na Waszą twórczość.
W pandemii nagrywaliśmy płytę. Nic nas nie goniło, więc spokojnie mieliśmy czas, żeby ją dopracować i dograć różne dziwne instrumenty, na których nie potrafimy grać.
Plany czechoslowacji
Nie rozpaść się.

TO JEST DOBRE: POLECA ADAM PISKORZ (CZECHOSLOVAKIA, GARS, WOW)

W drugiej odsłonie TO JEST DOBRE Adam Piskorz z trójmiejskiej formacji Czechoslovakia skupia się głównie na ciekawych kulturalnych zjawiskach i wydarzeniach z… Trójmiasta. Jaką wystawę poleca? Które miejsce w Gdańsku lubi najbardziej? Czego mu brakowało podczas kulturalnego lockdownu? TO JEST DOBRE. Po prostu.
 
Wydaje się, że Czechoslovakia idealnie wstrzeliła się wydawniczo. Ich ostatnia płyta, HVST, ukazała się jeszcze w 2019 roku, więc zespół mógł jeszcze przez ponad pół roku promować swoją trzecią płytę. Potem nastąpił krach, jakim było rozprzestrzenienie się wirusa Covid-19 i zastój w muzyce i kulturze po prostu. Członkowie Czechoslovakii jednak, po zluzowaniu obostrzeń, ciężko pracowali nad nowym materiałem. Efekt? Wydana kilka dni temu płyta A’More, solidny kawał indie rocka i post-punku. Płytę A’More sprawdzicie dzięki wytwórni Koty Records, a my poprosiliśmy wokalistę i gitarzystę Czechoslovakii o opowiedzenie, co ostatnio znalazł ciekawego w świecie kultury. TO JEST DOBRE, odcinek drugi.

1. Muzyka
Bez – Jednym okiem śnię, 14.05.2021, Koty Records
Jeśli chodzi o Polskę to niesamowite wrażenie zrobił na mnie koncert zespołu Bez w Poznaniu na Scenie Roboczej 26.06. Pierwszy raz od dawna miałem ciary na plecach. Możliwe, że w ogóle powrót koncertów wywołał we mnie takie emocje, ale Bez był ich katalizatorem. Nowa płyta Jednym okiem śnię wyszła w połowie maja i stanowi połączenie shoegaze’u z dream popem jakiego w polskiej muzyce jeszcze nie słyszałem. Bardzo podoba mi się produkcja Antoniego Zajączkowskiego i klimat, jaki udało się uchwycić w tym nagraniu. Mocna rzecz.
Poza tym nie mogę się doczekać nowej płyty Hotline TNT – Nineteen in love, zespołu z Minneapolis. Wyszły póki co dwa single, a całość ma się ukazać 1 października, więc jeszcze trochę czekania przede mną. Hotline TNT gra bardzo przebojowego, ckliwego i jednocześnie bardzo brudnego, zniekształconego indie punka. W każdym razie wszystko co robi Will Anderson mnie kręci. Warto poznać jego wcześniejszy zespół – Weed.

2. Film
Czego nauczyła mnie ośmiornica, Netflix, 2020. Reż. Pippa Ehrlich, James Reed
Z tego co oglądałem w tym roku, zapamiętałem jedną rzecz szczególnie – Czego nauczyła mnie ośmiornica – film dokumentalny na Netflixie. Niezwykle intymna historia relacji nurka i ośmiornicy. To podróż do świata, o którym nie mamy pojęcia. Opowieść o zatrzymaniu się, próbie zrozumienia i wtopienia się w ekostystem. Nie tylko podwodne zdjęcia zapierają dech w piersiach. Działa tak też przemiana głównego bohatera i ogólne otwarcie głowy na świat inny niż antropocentryczny.

3. Wystawa
Od Black Mountain College do Pop Artu. Powojenna sztuka amerykańska i dokumenty z Archiv der Avantgarden / PGS w Sopocie
Od Black Mountain College do Pop Artu. Zwiedziłem wystawę w kurorcie Sopot, oczywiście po to, by obejrzeć wszechobecnie znaną krowę Warhola!; jakkolwiek Robert Motherwell walnął na papier tylko sporego rozmiarów kleksa, który bardziej nadawałby się na pytania z psychoterapii, to zawsze miło obcować z nazwiskami typu John Cage, Frank Stella czy Sun Ra, z czego obecność tego ostatniego była dla mnie osobiście zaskakująca, bowiem w mojej percepcji funkcjonuje w wersji „Space Is The Place”. Przyznaję się bez bicia, iż mimo że w pracy zawodowej posługuję się grafiką, to obcowanie z obrazami przyprawia mnie o wzdrygnięcie, to tę wystawę udało mi się znieść perfekcyjnie, ponieważ niemal cała składa się z fotografii: skromnie, surowo, estetycznie i ascetycznie, właściwie można wyjść stamtąd z poczuciem niekoniecznie obcowania ze sztuką przez duże SZ, a bardziej wewnętrznym, ambientowym spokojem, jakąś dozą skupienia.

4. Miejsce
Teatr Leśny w Gdańsku
Moim ukochany miejscem jest zdecydowanie Teatr Leśny przy Jaśkowej Dolinie w Gdańsku. Co prawda nigdy nie byłem tam na przedstawieniu teatralnym, ale za to zaliczyłem kilka genialnych koncertów. Sam obiekt jest pięknie położony, niedaleko Gaju Gutenberga. Został zbudowany w 1911 roku i charakteryzuje go wspaniała, naturalna, leśna akustyka, a położeniem i rozmiarami, co ciekawe, dorównuje Operze Leśnej w Sopocie. Teatr Leśny nie jest szeroko znany w Trójmieście, dlatego można mieć pewność, że koncerty i wydarzenia tam się odbywające będą kameralne, a nawet jeśli zabraknie biletów, to można przycupnąć w lesie, gdyż obiekt nie jest ogrodzony. Najlepiej brzmi tam jazz.

5. Książka
Urszula Zajączkowska – Patyki, badyle, Marginesy 2019
Nieustająco zachwyca mnie książka Urszuli Zajączkowskiej Patyki, badyle. Świetne są też jej felietony na Dwutygodniku. Od nich można zacząć zaznajamianie się z tematem. A jest nim również zerwanie z antropocentryzmem na rzecz próby zrozumienia życia roślin. Poznajemy ich bogaty świat, kosmicznie wykraczający poza bycie pokarmem lub ozdobą. Rośliny u Zajączkowskiej są wrażliwe, zdolne do przeobrażania własnego ciała, potrafią tańczyć i dopasowywać się do otoczenia – po prostu są niezależnymi istotami. Zachwyca czułość pisarki i jej język stanowiący połączenie wykładu botanicznego z poezją.

6. Wydarzenie
Soundrive Festival
Z wiadomych względów nie uczestniczyłem w tym roku w żadnym wydarzeniu typu koncert poza dwoma swoimi 25.06 (Szuwary Sound Camp Kamionka k. Malborka) i 26.06 (Poznań, Scena Robocza). Świetnie było się spotkać z publicznością. Widać, że wszyscy są mocno stęsknieni za koncertami i znów je mocno przeżywają. Łącznie ze mną.
Prawdopodobnie wybiorę się na Soundrive Festiwal. W tym wypadku cieszy mnie fakt, że pandemia spowodowała problemy ze sprowadzaniem zagranicznych artystów. Taki zakres niezalowego lineupu robi wrażenie. Najchętniej wybrałbym się na całość, ale karnety się już wyprzedały. Może wreszcie polskie zespoły na festiwalach zaczną być traktowane na równi z tymi przyjezdnymi.
Z rzeczy, które chciałbym usłyszeć na żywo, a jeszcze się nie udało, wymieniłbym Hage-O, Żurawie, Willa Kosmos, Pensjonat, Pokusa, Tentent, Melty, Dłonie, Vermona Kids.



środa, 29 maja 2019

Czechoslovakia — HVST (2019)



Z przyjemnością informuję, gdyż mam przyjemność uczestniczyć:

HVST powstawał na luzie na przełomie 2018/2019 w nowym składzie zespołu. Nagranie na setę zrealizował, zmiksował i zmasterował Andrzej Kędzierski. Machnęliśmy to w 3 dni w kwietniu 2019 w sali prób Complex (śp.) i u Andrzeja na chacie w taki sposób, żeby słowa brudno, głośno i garażowo, nie były frazesem. Unosił się nad nami duch 90s! Piosenki opowiadają o rozczarowaniach, porażkach i o tym co dobrego z nich wynikło, ale także o dzikiej przyrodzie przed blokiem, przemierzaniu nieużytków i znajdywaniu wartości w czymś, co powszechnie jest pogardzane. Wcisnęliśmy tam też historię człowieka, który zakopywał zwłoki wyniesione z cmentarza, w lesie niedaleko bloku Adama. W pobliżu tego miejsca, na dzikim poligonie (wjechała tam już developerka) powstał klip do "meduzy". 


Premiera 17.05.2019 

ADHD - gitary, głos, teksty, artwork 
VREEN - bas, głos 
JERZYK - perkusja 

Andrzej Kędzierski - nagranie, miks, mastering






Trzonem Czechoslovakii jest Adam Piskorz (również grający w Gars i Andrew Grubba), jedyna osoba pojawiająca się w każdym dotychczasowym wcieleniu grupy. Na “HVST” składu dopełnia Jakub Mondrzejewski (kiedyś Aporia i Seaborn) i Mateusz Kunicki, trójmiejski człowiek instytucja, znany z Kevina Arnolda, In The Name Of The Name, Where Is Jerry, Miasta 1000gitar czy solowego projektu Vreen. Na poprzedniej, “malimy” skład twórczo wskrzeszał klimaty The For Canation i rodzimej alternatywy spod znaku Ewy Braun. “HVST” jest dużo jaśniejszym pod względem klimatu zestawem. Można spokojnie szukać punktów stycznych w trójmiejskich składach, jak Ścianka (“wstyd) i Kobiety (“nie zależy mi”), ale nagromadzenie przestrzennych fuzzów wzbudza nostalgię za wczesnym The Smashing Pumpkins (“pamiętam”) czy współczesnych swatów grunge’u i shoegaze’u Nothing (“chwasty”).  (Mateusz)
https://undrtn.pl/2019/06/newtone-premiery-maja/
***
„Po czym poznać, że zespół nie zdobył jakiejkolwiek popularności? Po tym, że wysyła swój kolejny materiał do 10 fucking stars”. Dobre!
(o)(o)(o)
Liczyłem na coś milszego dla ucha, z echem Ewy Braun gdzieś w tle, a „HVST” zaczyna się jak Bardo Pond.
(o)(o)(o)
„Być może bardziej schowany, może bardziej »przesterowany« głos lepiej by zrobił temu materiałowi”. Skrytykowałem delikatnie wokal na poprzedniej płycie zespołu – „Malimy” – i na następnej go schowano i przesterowano. No i idealnie: słychać to chyba najbardziej w „Meduzie”.
Niedawno po tym, jak napisałem, że pewien saksofonista gra zbyt zachowawczo, na kolejnym koncercie zaczął naparzać jak Mats Gustafsson.
Wielka jest siła tego blogu.
(o)(o)(o)
W związku z tym, że ostatnio wrzuciłem na fejsa dość zabawny mem, po którym parę osób się nabzdyczyło, teraz dam – w ramach wyjaśnienia – wiersz:
(o)(o)(o)
No ale wracając do płyty. Czy Czechoslovakia idzie w kierunku indie popu („Meduza”), czy heavy psychu („Wstyd”) – wypada świetnie. Psychodeliczny shoegaze – jeśli mogę tak określić zawartość „HVST” – grany przez gdańszczan, przekonuje pod każdym względem. Przede wszystkim doskonale brzmi. Naprawdę, biorąc pod uwagę pomysł zespołu na brzmienie „HVST”, nietrudno sobie wyobrazić, że można to było w minutę osiem spieprzyć.
Tak więc szacunek dla Andrzeja Kędzierskiego, który „nagranie na setę zrealizował, zmiksował i zmasterował”. Cytując dalej z Bandcampa: „Machnęliśmy to w 3 dni w kwietniu 2019 w sali prób Complex i u Andrzeja na chacie w taki sposób, żeby słowa brudno, głośno i garażowo, nie były frazesem”.
Jest taki zespół The Thermals. Jedyną dobrą płytę nagrał w kuchni.
(o)(o)(o)
Na marginesie, Czechoslovakia to kolejny polski zespół, w którego muzyce słyszę granie Women (tych od „Public Strain”). Cieszy mnie ten fakt, bo to była wybitna kapela.
(o)(o)(o)
Jest też taki zespół Mnoda. Zdrowy post-punk z noiserockowym sznytem, żadne tam „Killing Joke spotyka Kombi w bibliotece”. Mnoda, wraz z Czechoslovakią, grała minitrasę po Polsce, niestety na żadnym z koncertów nie mogłem się pojawić. A szkoda, bo bardzo mnie ciekawi, jak obie kapele „sprzedają” swe nowe, bardzo udane materiały na żywo.
(o)(o)(o)
„HVST” to płyta, do której będę pewnie wracał. Co nie jest takie oczywiste – zauważyłem, że nawet jeśli jakiś materiał mi się spodoba, to po zrecenzowaniu go, często idzie w odstawkę.
Oby Czechoslovakia nie stała się niewolnikiem osiągniętego na swym nowy wydawnictwie brzmienia. A może panowie nas zaskoczą i pójdą w zupełnie inną stronę? Niech idą. Lubię, jak coś się dzieje.
https://10fuckingstars.wordpress.com/2019/06/01/czechoslovakia-hvst-2019/
***
Czechoslovakia, której wydana w 2017 roku płyta “Malimy” wypełniła część bolesnej pustki po nieodżałowanej Ewie Braun, tym razem koi właściwie w całości mój żal spowodowany faktem, że Złota Jesień podąża swoją ścieżką, nie oglądając się na nikogo i na nic, przez co nasze drogi nieco się rozchodzą. Mimo roszad personalnych zespół nie tylko przetrwał, ale i dojrzał, na “hvst” w bezkompromisowy sposób godzi tradycję z nowoczesnością i nie wiem, czemu miałby zostać niedostrzeżony przez wszystkich zasłuchanych w nowym polskim noise rocku. Nie widzę powodu, by nie wymieniać Czechoslovakii obok Weluru, Ugorów, Melisy czy zespołów wymienionych wcześniej. Pełne nieoczywistości i niedopowiedzeń, a przy tym konkretne, wręcz piosenkowe granie.
http://koniecwszystkiego.com/z-reka-na-pulsie-93-94-amon-amarth-coals-czechoslovakia-possessed-sorry-boys-tim-hecker1/?fbclid=IwAR3q35mkXyDb27GRT3rVLRNsQGvmMj1jhFhzOavEz_XYJMXcDFQP4CVW-9I
***
CZECHOSLOVAKIA, gitarowe trio z Gdańska, wydało trzecią płytę "HVST" (zgadnijcie, ile utworów). W promo info piszą, że album powstał na luzie, unosi się nad nim duch 90s, i ma być - i jest - brudno, głośno, garażowo. Teksty o dzikiej przyrodzie przed blokiem (dalej cytuję), a nawet o człowieku, który zakopywał w lesie zwłoki wykopane na cmentarzu. Wokale są pogrzebane w muzyce, ale zwykle da się usłyszeć słowa, to dobrze. Jest też przebojowa piosenka "Meduza", która wylądowałaby na niezalowej, nieistniejącej liście przebojów. Generalnie Czechoslovakia przypomina mi Zwidy, tylko zamiast jesiennej depresji w mieszkaniu w bloku jest tutaj wiosenne leżenie w trawie przed blokiem z magnetofonem (płyta ma kasetową okładkę, jak 90s, to 90s). A "Chwasty" to epicki, podniosły, pumpkinsowy, katiecaulfieldowy utwór z najoryginalniejszym tekstem w historii niezalu PL: "chaber, bławatek, kąkol, mak, kurzyślad, łopian, piołun, wilczomlecz" (tzn. wcześniej jest też o smutnych uczuciach). Powinniście to usłyszeć, bo to je dobré.
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=390263584925272&id=295168071101491&__tn__=K-R
***
Ciekawe to, dzięki za przesłanie. Jakbyś środkowemu happysedu/muchom zniszczył efekty.


czwartek, 27 września 2018

Kevin Arnold — Mastodon't Redux (2006)



moi Drodzy! moi Drodzy!

św. graal Kevina Arnolda, czyli zagubiona EPka "Mastodont Redux" (już naprawdę bałem się, że tych nagrań nie będzie można znaleźć)
ha, czyli raz w życiu nagraliśmy więcej numerów i ułożyliśmy płytę, zaś potem poszły odrzuty (wcale niegorsze) (spotkałem się nawet z opinią, że EPka lepsza)

1. VREEN (czyli absolutnie moja piosenka, komputerowy garaż, nawet midi/wave perkę układałem, Johny się śmiał z tych przejść, ale melodia jest)
2. SUPERNOVA (nasza własna wersja stoner rocka, trochę mułu tam jest, ten to nawet graliśmy na występach)
3. BECCA REPRISE (hard'n'trans-rockowa wersja "becca" z "elektrycznych zapalniczek")
4. WIELKA UCIECZKA (czyli "family killer" z pierwszego demo, z polskim tekstem Johnego i manierą Mudhoney)
5. PORZECZKI (tylko nostalgiczny fragment balladowy)
6. DZIĘCIOŁ (którego nie trzeba przedstawiać)

jaram się!
tego się nawet słucha po latach!
(bo ja lubię swoje gitary pierwsze drugie i trzecie)

https://kevinarnold.bandcamp.com/album/mastodont-redux


ps. oryginalnej okładki nie udało się znaleźć

***
(niedziela, 22 sierpnia 2010)
Przejrzałem ten filmik z występu KA i początkowo miałem pomysł, że wezmę wave "białej kaczki" (white duck = łajdak)(bo tekst taki napastliwy jest) z płyty i podłożę do obrazu, ale nie chciało mi się grzebać, więc wziąłem piosenkę KA prawie dobrze brzmiącą (od pozostałych bolą mnie zęby) (właściwie najlepiej wyprodukowane — o ile coś takiego można w ogóle powiedzieć — numery KA to "becca" z el. zap. i "becca reprise" z mast. redux — pewnie dlatego, że nigdy nie był koncertowy i nie miał skodyfikowanego układu, który łupaliśmy na próbach z zapamiętaniem, a później chcieliśmy to nagrać energetycznie, ale nigdy nie wychodziło, oprócz darcia mordy). Wziąłem zatem numer vreenowaty, który moim zdaniem "po latach" się aż tak nie zestarzał (prawie college rock) (he he: Nicolas "nie chcę grać college rocka" się mi przypomniał), wyciąłem najlepsze fragmenty filmu i podłożyłem. Potem okazało się, że wszystko pociąłem za mocno i szarpie, ale końcówka nawet pasuje nieco do muzyki. I gdyby właśnie relację z występu skrócić do takich 5 minut, to byłoby ok, inaczej trzeba być zajadłym fanem KA (co tam za jazgot się wyprawia) i ten wokalista, co melorecytuje zamiast śpiewać, ale cóż, to właśnie był KA.

 
 
 



czwartek, 17 maja 2018

vreen - szwartyszaroszarny (2018)


koprodukcja, mastering: Andrzej Kędzierski
banjo: Grzegorz Pachla
okładka: Krzysztof Wroński

25 egz. lathe-cut winyl

nasiono records 94/2018
info@nasiono.net
www.nasiono.net


małe wieczorne, przed samym snem torciki i o bardzo przyzwoitej porze do snu
w nocy kilka przebudek (dramatyczne nieznalezienie smoczka), ale ciepło, tym razem tylko pół godziny niespania na rozmyślania, mleko o 4, pobudka o 6:05 i dziecko mogło dalej spać
chłodniej, jedziemy
22 września, czwartek


Vreen - muzyk amator (Kevin Arnold, miasto1000gitar, Gerard, Umpagalore, His name is Robert Poulsen, Jak Zwał Tak Zwał, WOW, Where is Jerry, Wojt i Vreen), w wolnych chwilach (coraz mniej) zajmuje się wymyślaniem muzyki, czasem również słów, żonaty, jedno dziecko, pracuje w korpo
vreen.bandcamp.com



http://nasiono.net/en/vreen-szwartyszaroszarny/
https://vreen.bandcamp.com/album/szwartyszaroszarny
https://open.spotify.com/album/4nOq2Je9WajH55QkEaWmBH
https://itunes.apple.com/album/szwartyszaroszarny/1345390537
https://www.amazon.com/gp/product/B079M47DNT
https://www.deezer.com/pl/album/56488422
http://tidal.com/album/84326893
https://www.youtube.com/watch?v=lnjJiVFvDgI&feature=youtu.be

Jacek Świąder

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Jak Zwał Tak Zwał - Juice Terror (2017)



muzyka: Andrzej Kędzierski (prócz "farelka": Kevin Arnold)
słowa: Johann Vreen
wokal gościnnie: Julia Kapela ("ballada")
realizacja, produkcja, mastering: Andrzej Kędzierski
kucyk - element wizualizacji: Małgorzata Wawro, fot. Rafał Nitychoruk

https://www.facebook.com/JakZwal/



Milo STAR:
Wydaje wydaje wydaje wydaje wydaje mi się że jestem rozchwytywany
Płyta genialna
Dla mnie super. Nie mogę się do niczego dopierdolić
Iron men faworyt z twoim wolałem.
Wydajcie to
Warto
A na bonus dodaj 5 najlepszych numerów z 1 płyty
Kocham Cię
dzieki za porady Emotikon smile
wydamy Emotikon smile
i na pewno dostaniesz płytę fizyczną Emotikon smile
fota z bankami niezła Emotikon smile
no i dzieki za dobre słowo Emotikon smile
Mistrz
Pocztówka na koniec to wisienka na torcie
Ballada w lepszej wersji. Super. Piękny wokal i ta gitara ..... miód
Charlotte zaczyna się od genialnego basu..... te cykliczne niby trąbki. Klasyczny bit.... dobre!
To solo kurwa na klawiszach !!!!!!
Farelka hit. Ale jakby w ciekawsze wersji coś tam przerobiłeś na plus
Super
No iron men rozpierdala system. To się na imprezy klubowe nadaje. Jest potencjał. Obawiam się ze można to grubo wypromować . Wydaj to na singlu!
Hasło cześć jestem Michał robi
I twój wokal ..... genialne ....
Kurwa jak do wakacji nie dasz rady tego wypromować to dupa..... zapierdol singla do czerwca bo to może być hit dyskotek
Może wiocha ale ...... to jakby żyd z otwartej ręki uderzył SS mana i dostał medal you know what i mine
Juce terror mistrzostwo za takie numery kocham jztz
Dziewczynki te sprawy
W terror budowy bit kręci numer jest super trans przy ironii vreena lody z karmelem i dodatkowe toffi
Kolejny dzień ..... dobre
Tylko czy vreen szydzi ironizuhe czy rzeczywiście jest zwykłym człowiekiem potrzebującym miłości? ??
Zajebiste
Niejedno....... znów piękny bas rewelacyjny dwu głos. Numer się skrada. ... ten falset beka ale na poziomie
Chodzi super.....
No i teksty kurwa ja pierdole. ..... tego nikt wam nie puści ??
Niepewność..... cudowne
To jest progres do numerów z 1 płyty gdzie była beka ale trochę na szybko zrealizowane pomysły
A tu przemyślane nostalgiczne ciekawie zaaranżowane i dobry tekst .....
Te chórki szarlotka na ciepło z lodami i głos vreena niczym cynamon okrywa te dobroci
Pocztówka to kolejny singiel... petard ..... porostu policzek w twarz wszystkim którzy dali dupy aby ich płyty ujrzały światło dzienne......
Najlepsze zakończenie płyty
Ballada z koloratkom smutne ale prawdziwe.... światła na mnie jupitery
Płyta zajebista. Gratuluję.
Mam nadzieję że kiedyś zatańczę w klubie do iron man
BRAVO
........
No i najważniejsze produkcja mastering mistrzostwo świata
Dobranoc


Teledysk do iron man
Początek koleś jedzie czarnym Mercedesem okularem na dyskotekę
Jak wchodzi wokal tańce na parkiecie z dupami a wy idziecie z piosenką na ustach
Refren breakdance ludzie w koło i typy tańczą a ty z vreenem śpiewać
Cześć jestem Michał scena przy barze i dupa w cekinami ty śpiewasz z vreenem za barem jako barmani
Refren 2 przewracające się najebane dupy
Rozmazane pikseli panny rzygajace do kibla
I znów breakdance powtórzenie refrenu zabawa
Na końcu panna z najebane typem idzie do taksy ona łamie obcas porwane rajstopy
Na pierwszym planie ochroniarze w tle taksówki
Normalnie widzę to
Przy drugiej zwrotne kamera wolniutko najezdza na bar vreen zaczyna śpiewać lejąc wodę do kieliszków ty nagle wchodzisz z cześć jestem Michał wycierać pokal i spojrzenie w kamerę nie zawiedziesz mnie lejesz browar do pokala
W pierwszym refren gracie na gitarach w tle ludzie tańczą a przed wami breakdance
Pierwsza zwrotka idziecie przez tłum tańczących ludzi vreen z przodu i potem ty wchodzisz ze swoim stroboskopem
To spojrzenie. ... i palec wskazujący na kamerę nie zawiedzie mnie

Ale drugi refren to już się najebane zarzygane suki przewracające się na szpilkach stałe obciągające sukienki które są za krótkie i się stale podnoszą
A mercedes okular to podstawa teledysku takie przyspieszone przejazdy przez miasto
Takie przeskakuje klatki koleś wychodzi siada do taksy i na przyspieszeniu jedzie przez miasto poprawiając włosy na żel
Ułamek sek na licznik opłat
Rozmawia przez komórke
Sprawdza telefon
Ogląda przez sex portfel z kasą prezerwatywa
W refrenie pierwszy jak gracie na gitarach to jedna gryf w lewo druga w prawo
Przed zwrotami na końcu przebitka na DJ z winylu JZTZ ręką w górę te sprawy
I oczywiście nasz główny bohater zawsze w tle.... za wami . Przy barze . Daje 20zł DJ . Taki klimat. Wchodzi do kibla obok najebanych dup
Mogę być reżyserem?
Kurwa
Genialne
Musi być duszno i dance
Jakby skręcić teledysk to macie miliard odtworzen na yt
I jak to napisał vren świat stanie przed tobą otworem
Widzę to i chcę to zrobić
Od 3h słucham tylko tego
To iście anty singlowa piosenka
Byłem ostatnio na bibie na której miałem branie ale po drugim numerze pytanie czy mam żonę
Kurwa chce to zrobić
Widzę każdą sekundę tego numeru
Ten bit , gitara, wokal, tekst
Cudowne



poniedziałek, 5 czerwca 2017

WHERE IS JERRY - Bang! Bang! (2017)



WHERE IS JERRY — solidny chleb razowy

Weterani trójmiejskiej sceny rockowo-alternatywnej. Weterani, którzy nie zasłużyli się ani nie przemęczali.
Po dwóch EP-kach i jednej piosence nagranej w Radio Gdańsk (składanka "Muzyczne Ugięcie vol. 5") trio ze średnią wieku 40 lat zarejestrowało (w końcu) w studiu High Wave materiał na płytę długogrającą nagrany i zmiksowany przez Jana Galbasa.

Jednolita stylistyka, utwory nieprzekraczające standardowych schematów, zakamuflowane treści w języku angielskim, nieco rozemocjonowany wokal z odpowiednią chrypką - "Bang! Bang!" jest prostą konsekwencją fascynacji i przyzwyczajeń do muzyki określanej mianem grunge czy ogólniej - muzyki rockowej lat 90. ubiegłego wieku z drobnymi naleciałościami lat późniejszych. Solidne, mocno brzmiące zwieńczenie.

Zespół WHERE IS JERRY przywiązany do swojej sali prób, nieaktywny koncertowo, nieposzukujący nowych środków wyrazu, posługujący się metodą twórczą, której nie towarzyszy żadna refleksja jest rockową skamieliną, w której odbijają się refleksy znanych zespołów z przeszłości (wpisz z czym ci się to kojarzy: ...).

Opinia nie jest zgodna ze stanowiskiem pozostałych członków zespołu.





piątek, 27 stycznia 2017

Wojt i Vreen — Lo-Files (2017)



Płyta, z którą się najmniej jebaliśmy.

https://www.youtube.com/watch?v=hV5o8RwZGS0&feature=youtu.be




64 + 12 + 15 mm (= 91)

101 mm

Side A 18:12
1.Kamienie
2.Zgrzyty
3.Pusty staw
4.Wstyd
5.Chewbacca

Side B 19:14
1.Kandibura
2.Gubię ręce, gubię nogi
3.Amator
4.Koniec wakacji

Dwa numery pępkowe (2014) i pozostałe (2016) nagrano w dziupleksie.
Gościnnie Tombe (dr): A5, B1, 2
Mastering: Andrzej Kędzierski
Radio Rodoz 2017


facebook.com/wojtivreen
wojtivreen.bandcamp.com


i dawno tak się nie cieszyłem z recki:
http://wearefrompoland.blogspot.com/2017/03/wojt-i-vreen-lo-files-radio-rodoz-2017.html?m=1