środa, 14 lipca 2021

Czechoslovakia — A'MORE (2021)


Czechoslovakia na A'MORE gra głośną muzykę inspirowaną latami 90ymi dla melancholijnych marzycieli. Tym razem dali się porwać wszystkim słodkim melodiom, jakie tylko wpadły im do głowy. Wali od nich słońcem, plażą, latem, beztroską i trójmiejskim luzem. Są bezczelnie, bezpretensjonalnie przebojowi, co nie znaczy, że zrezygnowali z przesterów, fuzzów i noise’a. Wręcz przeciwnie, płyta jest nich utopiona, ale melodia niczym boja unosi ich na fali (LOL). Nowa płyta nazywa się A’MORE, gdyż jest o miłości, o morzu i o miłości do morza. Jest emocjonalnie i wprost, od serca.

PREMIERA: 25.06.2021 via KOTY RECORDS

Rzecz dla fanów: Dinosaur Jr, Pavement, Cardigans, REM, Weed

credits

released June 25, 2021

Adam Piskorz - gitara, vox
Vreen - bas, głos, nagrywka
Jakub Mondrzejewski - perkusja, kasztany, kastaniety, marakasy

gościnnie: Michał Miegoń - syntezatory (Lato)
nagrywka, miks, master: Andrzej Kędzierski i Czechoslovakia
artwork: Adam Piskorz
teledyski: Adam Piskorz i Vreen
teksty: Adam Piskorz i Mirosław Miniszewski (Leżę)
https://musicnow.pl/wywiady/czechoslovakia-piosenki-utopione-w-brudnym-przesterze/?fbclid=IwAR3xHCGPapRsEK6NazSdWB65BPELiLawpqXwURa8_O9SZliqrGFAK0EobG0
EWA BUJAK
Taka oto sytuacja: miał być wywiad, a wyszła nam rozmowa, w której wszyscy zadają pytania, a członkowie zespołu rozmawiają ze sobą. To się nazywa ferment. Sprawdźcie koniecznie, co Adam i Mateusz mówią o nowej płycie Czechoslovakii „A’More”.
Mówicie, że adresujecie swoją muzykę do fanów takich zespołów jak Weed czy The Cardigans. A jak zachęcilibyście współczesnego słuchacza do posłuchania Waszej muzyki?
Mateusz: O! I już problem.
Adam: To jest to taki drogowskaz, skrót myślowy. Oczywiście gramy dla współczesnych ludzi, a nie tych, co zostali w latach 90. Myślę, że odwołujemy się w swojej muzyce do tamtej dekady, ale filtrujemy ją przez to, co dzieje się teraz.
Mateusz: Z danych serwisów streamingowych wynika, że gramy dla ludzi w przedziale wiekowym 35-44. A ostatnio miałem przyjemność rozmawiać z młodym, początkującym gitarzystą; nie zna Nirvany, ale zna Arctic Monkeys.
Adam: O tak, to ciekawy case! Więc rzeczywiście nasze nazwy w „for fans of” mogą nie mieć sensu.
Wyobrażacie sobie nie znać Nirvany?
Adam: Gdybym nie poznał tej grupy, pewnie dalej słuchałbym Big Cyca. Choć jak teraz słucham Nirvany to trochę bolą mnie zęby.
Mateusz: Mam to samo – bez Nirvany nie grałbym na instrumentach. Albo przynajmniej nie grałbym tak, jak gram – z jazgotem.
Adam: Przede wszystkim chyba trzeba powiedzieć, że gramy dla siebie i to nam w pierwszej kolejności ma się podobać. Ja myślę, że ta tradycja w nas po prostu siedzi, bo my z Mateuszem dorastaliśmy w latach 90., przeżywaliśmy wtedy pierwsze prawdziwe fascynacje muzyczne i od tego do końca nie uciekniemy.
Na drugiej płycie łączycie bardzo sprawnie przeszłość i tradycję ze współczesnymi obserwacjami w tekstach. Z takim założeniem tworzyliście czy to wyszło naturalnie w trakcie procesu tworzenia?
Adam: Wymyślając szkice nowych numerów niespecjalnie myślę. Po prostu siedzę w łazience z gitarą (żeby nie budzić dzieci) i łączę dźwięki. Nie mam pojęcia wtedy czy to do czegoś pasuje, czy nawiązuje. Te rzeczy wychodzą dopiero jak numer jest gotowy. Proces jest trochę podświadomy. Trochę bezmyślnie szukam współbrzmień i jak trafi się dobry wieczór to je znajduję. Tak mi się lepiej tworzy. Zawsze, gdy próbowałem cokolwiek naśladować albo zagrać w jakimś stylu to wychodziła mi kaszanka.
Mateusz: Uogólniając – nie jesteśmy piosenkarzami, którzy układają jednocześnie riffy, melodię wokalu z tekstem.
Adam: Teksty u nas powstają na końcu. Pisząc je trochę inspiruję się obecnym nastrojem, a trochę szukam w notesie ciekawych zdań.
Mateusz: Miewam wrażenie, że teksty są jakby na doklejkę – a tymczasem się okazało, że one ułożyły się w jakąś wizję codzienności/świata.
Adam: W ogóle z tekstami na tę płytę było tak, że miałem zapisanych kilka stwierdzeń typu „Wyj do księżyca tak jak wilk”. Albo żona kupiła mi czapkę z napisem „Never grow up” i to zainspirowało mnie do doklejenia reszty historii w „Never”.
Mateusz: Tekstowo „A’More” to bolączki codzienności i próba eskapizmu, plus sentymentalizm.
Przy okazji przedstawiania Czechoslovakii pojawia się określenie „slacker”. Jak Wy je rozumiecie? Bo rozumiane dosłownie jest raczej pejoratywne.
Adam: Mi się to słowo podoba. Jest w nim luz i wyjebka.
Mateusz: Slacker to człowiek, czy ludzie, jak z filmu „Clerks”: jesteś w miejscu, które Ci odpowiada i nie dążysz do niczego, żaden tam samorozwój.
Teraz chyba mówi się „przegryw”. Chociaż nie wiem, należę raczej do Waszego pokolenia.
Mateusz: Aaa, piękne!
Adam: Czasem przegrać to wygrać.
Mateusz: I co – masz jakieś ambicje?
Adam: Ja mam!
Tylko osobiste.
Mateusz: I o to chodzi. A wiesz, pojęcie „nasze pokolenie” może być mylące.
Adam: Tak, no w zasadzie to Czechoslovakia składa się z trzech pokoleń: urodzonych w latach 70., 80., i 90.
Mateusz: Hej, pora na tradycyjny żarcik. Wracam jakiś czas temu z Kubą (perkusistą – przyp. E.B.) z próbowni, gadamy coś o rodzinie, w pewnej chwili pytam Kuby ile lat ma jego stary. 48. Zatkało mnie, ale odetchnąłem, i mówię: „Hej! Mógłbym być twoim starym!”
Adam: Naprawdę???!!
Mateusz: Grubo, co nie?
Adam: No więc Kuba jest na pewno najmniejszym slackerem z nas.
I jak Wy się dogadujecie? Gdzie są punkty wspólne?
Mateusz: Pałki, uderzenia stopy, sekcja, rytmika, co ty tam w ogóle śpiewasz – to nas łączy. Okrutny banał: lubimy grać. Jak robiłem w zeszłym roku pępkowe, zaprosiłem wszystkie trzy zespoły z sali prób, robiliśmy jam, a na koniec zarejestrowaliśmy piosenkę. Tak się bawi Bochen Studio!
Adam: No tak, tylko my nie pracujemy ze sobą, tylko w sumie to się bawimy. Traktuję próbę z chłopakami jak wyjście na najlepszą imprezę. Pora też jest odpowiednia – gramy najczęściej w soboty po 22.
Wróćmy do „A’More”. Słuchając tekstów mam wrażenie, że świat nie do końca Wam leży i że trochę jest w Was tej tęskonty za dawnymi czasami. „Never grow up, never get old” to świetna recepta dla całej Generacji X.
Adam: To chyba zależy w którym tekście, bo w „Jeździe” wszystko nam leży w tym świecie. „Upiory” też są zapisem chwili szczęścia. Melancholia, nostalgia i tani sentymentalizm – jasne, lubię to.
Mateusz: Adaho zawsze to miał – przebój z pierwszej płyty „Wakacyjny” – to też taki letni sentymentalizm.
Mnie trochę to dziwi, bo nie interesowało mnie to w muzyce szczególnie, ale chyba to jest ciekawe: że ludzie lubią słuchać polskiej muzyki w dużej mierze dla polskiego tekstu.
Nie spodziewałem się, że znajdziemy się w tym miejscu: tzn. że będą pytania o teksty i ich znaczenie
Adam: A widzisz, bo tym razem teksty są zrozumiałe. Kapele śpiewające po angielsku nie mają tego problemu.
Są zdecydowanie mniej impresyjne niż na pierwszej płycie. Z mojego punktu widzenia to lepiej, bo nie pytam „co poeta miał na myśli”, tylko mogę zapytać o Wasze obserwacje.
Mateusz: Na poprzedniej wokal był w zasadzie instrumentem.
Adam: Rzeczywiście chyba teraz niektóre rzeczy są powiedziane bardziej wprost. Cieszy mnie to. Piotr Rogucki, Krzysztof Zalewski i cała reszta używają tylu metafor w tekstach, że my już nie musimy (śmiech).
Muszę się przyznać, że jeśli chodzi o polski rock to ja jakiejś części tekstów w ogóle nie rozumiem, choć są zaśpiewane głośno i wyraźnie. Pod niektórymi tekstami może się kryć cokolwiek albo w ogóle nic.
Mateusz: A u nas, proszę – pojawiła się krytyka życia w social mediach
Adam: Wolę konkretny przekaz typu „wsiadaj, jedziemy, pochłonie nas noc”.
Mateusz: To może nie jest bardzo dobry przykład na konkretny przekaz. Ale jest obrazowy, raczej wiadomo w czym rzecz.
Adam: Widzisz, jaka to delikatna materia.
Mateusz: Ewa, a co ciebie zajmuje w płycie: pewna doza przebojowości, wokale, układy piosenek, gitary?
Podoba mi się prostota, brak kombinowania na siłę w Waszej muzyce. Plus teksty – po polsku, a napisać dobry tekst to niełatwe zadanie. I to, że mogę je odnieść do siebie.
Adam: To bardzo miłe.
Wers: „Nie mam żadnych tatuaży, więc wzbudzam sensację na plaży” to już konkret.
Adam: To jest akurat tekst prawdziwego pisarza – Mirka Miniszewskiego. Przy okazji składam tu podziękowania za użyczenie kilku wersów. Mirek to bardzo błyskotliwy gość.
Mateusz: Proszę, kolejna krytyka współczesności.
No sami widzicie, że świat Wam nie do końca pasuje.
Adam: A czy jest ktoś komu pasuje do końca? Ja się cieszę, że jednak „A’More” jest odbierana jako pozytywna płyta – w sensie, że przekaz nie jest dołujący, mimo gmerania w świecie.
Mateusz: Ale np. „Seabed” muzycznie nieco przywołuje doła.
Adam: Tak, ale do końca płyty mało kto dociera (śmiech).
Mateusz: Przywołuje doła, ale kończy się frywolitką: zakończenie grania, pitu pitu na strunach, gadka – ciekawy zabieg.
Adam: No wiem, wiem. Radio Żak grało ten numer, co mnie bardzo zaskoczyło. To nasza wersja „Big Long Now” Nirvany.
Mateusz: Napisz lepiej, że to „Chwasty 2”!
Adam: W „Chwastach” więcej się działo!
Mateusz: Oj, nie o to chodzi… Bardziej chodzi mi o konstrukcję płyty: powieliliśmy „HVST” – ale jednak z rozwinięciem, większą podbudową. Czyli jest progres.
A kontynuując wątek rozwoju, wyobrażam sobie, że idziemy jeszcze bardziej w melodie i piosenki, zachowując jazgot gitar. I dodamy pianino.
Adam: Pianino? Nie ma mowy!
Mateusz: Ale wiesz, będzie takie rypane, jak u Jerry’ego Lee Lewisa, a nie jak u Keane.
Adam: Mogę się ewentualnie zgodzić na rozstrojone jak u Toma Waitsa w „Table Tap Joe”.
Mateusz uprzedził w moje pytanie, bo chciałam zapytać jak na rozmowie kwalifikacyjnej: gdzie widzicie się za pięć lat i dwie płyty.
Mateusz: W jednym z wywiadów Adaho podał piękną odpowiedź na pytanie o plany Czechoslovakii: nie rozpaść się.
Tego bym się trzymał w pierwszej kolejności, a co będziemy grali? To chyba nie jest aż tak istotne.
Adam: Ja nie jestem w stanie tego przewidzieć, bo dwie płyty temu chciałem iść bardzo mocno w transy, a teraz kręci nas przebojowość, melodia i piosenki utopione w brudnym przesterze.
Skoro gracie przede wszystkim dla siebie, to co może stanąć na przeszkodzie?
Mateusz: Praca zawodowa. Dzieci. Fochy.
Adam: Rozpadniemy się jak przestanie nas jarać granie ze sobą. A na pewno, kiedy przestanie nas jarać wspólne spędzanie czasu.
Praca zawodowa – to nie wiem… Gramy przecież po 22. Chyba, że planujesz pracować w klubie nocnym. Czechoslovakia to zespół głównie nocno-nadranny.
Mateusz: Chciałbym dożyć czasów, że gramy tak długą trasę koncertową, że nie możemy już na siebie patrzeć.

PŁYTA TYGODNIA CZECHOSLOVAKIA - A'MORE


CZECHOSLOVAKIA to trzech slackerów z Gdańska. Grają głośną gitarową muzykę inspirowaną latami 90tymi dla melancholijnych marzycieli. Tym razem dali się porwać wszystkim słodkim melodiom, jakie tylko wpadły im do głowy. Wali od nich słońcem, plażą, latem, beztroską i trójmiejskim luzem. Są bezczelnie, bezpretensjonalnie przebojowi, co nie znaczy, że zrezygnowali z przesterów, fuzzów i noise’a. Wręcz przeciwnie, płyta jest w nich utopiona, ale melodia niczym boja unosi ich na fali. Płyta 'A'More' miała premierę 25 czerwca nakładem Koty Records. Single promujące: 'Jazda', 'Leżę', 'Wszystko'.

Dlaczego połaczyliście dwa osobne Państwa? Co oznacza nazwa, dla Was?
Adam Piskorz: Czechoslovakia to powrót do dzieciństwa. Państwo, które istniało wtedy jak byłem mały a przestało, gdy musiałem iść do szkoły. Nazwa pasowała nam też na początku istnienia zespołu, jak to był duet:)
Gdzie nie macie tatuaży? *marzy Wam się bycie 'Rockstar' czy to już się dzieje i tylko odcinacie kupony ?
Ja nie mam żadnego, bo obawiam się że zbyt szybko by mi się znudził, Kuba ma na rękach a Mateusz ma dziary, które sobie sam wykonał, jak był młody i szalony.
Bycie rockstar oczywiście dalej nam się marzy. Niektórzy z nas już nimi byli a niektórzy nigdy nie będą, nie szkodzi to jednak marzeniom.
Odleżyny...filozofia spokoju w życiu, a co potem? Czy przekłada się to na muzykę czechoslowacji? 
Nie mamy czasu na spokój, bo mamy dzieci. A jeszcze chce nam się grać, więc tym bardziej. Dlatego im jesteśmy starsi, tym młodsi. Ostatnio nawet nie musimy w ogóle spać. Nasze poprzednie płyty były spokojne, ta jest odjechana :)
Guitar rig łancuchy i efekty gitarowe, wzmaki ?
Nagrywałem na 3 gitarach. Setkę na Univoxie Hi flier a dogrywki na znalezionym na śmietniku superstracie Mayonesa i na Gibsonie Les Paul. Wzmak to Orange Rocker, a efekty to kopie Rata kupiona od Kuby Ziółka, Zwex Super Duper, Tube Screamer o nazwie Tube Streamer :) Fuzz Face Dunlopa i Big muff od mooera + chorus/vibrato firmy, której nie pamiętam nazwy. Mateusz nagrywał bas na Eastwood Hi flier i wzmaku Fender Bassman. Do tego cool cat danelectro i cry baby.
Faceci zdefiniowani dziś w zespole? *kto, co was trzyma razem w grupie?
Wszyscy definiujemy się jako faceci, choć ponoć każdy ma w sobie też domieszkę kobiety. A jeśli chodzi o skład, to jest stabilny. Trzyma nas razem przyjaźń i łatwość wspólnego grania. Nie kłócimy się. Nie siedzimy długo nad numerami, rozumiemy się w lot. Mnie osobiście, po różnych innych doświadczeniach to bardzo jara.
Marzą mi się trasy koncertowe, koncerty i rozmrażanie branży?
Jasne. Mamy zaplanowane 4 koncerty w lecie (edit 2 się właśnie odbyły). Marzy nam się więcej, ale jesteśmy szczęśliwi, że w ogóle koncerty ruszyły. Nie zamrażaliśmy się. Graliśmy regularne próby, więc jesteśmy w każdej chwili gotowi grać gig.
3 x ulubione plyty
Weed - Deserve,
Gender Roles - Prang,
Happy Diving - electric soul unity
3x ulubione książki 
Mirosław Nahacz - Osiem cztery, Bombel
Goran Vojnovic - Czefurzy Raus!
3x ulubione filmy sci-fi
Zakochany bez pamięci,
Wall-e,
Powrót do przeszłości
Jak pandemia miała dobry wpływ na Waszą twórczość.
W pandemii nagrywaliśmy płytę. Nic nas nie goniło, więc spokojnie mieliśmy czas, żeby ją dopracować i dograć różne dziwne instrumenty, na których nie potrafimy grać.
Plany czechoslowacji
Nie rozpaść się.

TO JEST DOBRE: POLECA ADAM PISKORZ (CZECHOSLOVAKIA, GARS, WOW)

W drugiej odsłonie TO JEST DOBRE Adam Piskorz z trójmiejskiej formacji Czechoslovakia skupia się głównie na ciekawych kulturalnych zjawiskach i wydarzeniach z… Trójmiasta. Jaką wystawę poleca? Które miejsce w Gdańsku lubi najbardziej? Czego mu brakowało podczas kulturalnego lockdownu? TO JEST DOBRE. Po prostu.
 
Wydaje się, że Czechoslovakia idealnie wstrzeliła się wydawniczo. Ich ostatnia płyta, HVST, ukazała się jeszcze w 2019 roku, więc zespół mógł jeszcze przez ponad pół roku promować swoją trzecią płytę. Potem nastąpił krach, jakim było rozprzestrzenienie się wirusa Covid-19 i zastój w muzyce i kulturze po prostu. Członkowie Czechoslovakii jednak, po zluzowaniu obostrzeń, ciężko pracowali nad nowym materiałem. Efekt? Wydana kilka dni temu płyta A’More, solidny kawał indie rocka i post-punku. Płytę A’More sprawdzicie dzięki wytwórni Koty Records, a my poprosiliśmy wokalistę i gitarzystę Czechoslovakii o opowiedzenie, co ostatnio znalazł ciekawego w świecie kultury. TO JEST DOBRE, odcinek drugi.

1. Muzyka
Bez – Jednym okiem śnię, 14.05.2021, Koty Records
Jeśli chodzi o Polskę to niesamowite wrażenie zrobił na mnie koncert zespołu Bez w Poznaniu na Scenie Roboczej 26.06. Pierwszy raz od dawna miałem ciary na plecach. Możliwe, że w ogóle powrót koncertów wywołał we mnie takie emocje, ale Bez był ich katalizatorem. Nowa płyta Jednym okiem śnię wyszła w połowie maja i stanowi połączenie shoegaze’u z dream popem jakiego w polskiej muzyce jeszcze nie słyszałem. Bardzo podoba mi się produkcja Antoniego Zajączkowskiego i klimat, jaki udało się uchwycić w tym nagraniu. Mocna rzecz.
Poza tym nie mogę się doczekać nowej płyty Hotline TNT – Nineteen in love, zespołu z Minneapolis. Wyszły póki co dwa single, a całość ma się ukazać 1 października, więc jeszcze trochę czekania przede mną. Hotline TNT gra bardzo przebojowego, ckliwego i jednocześnie bardzo brudnego, zniekształconego indie punka. W każdym razie wszystko co robi Will Anderson mnie kręci. Warto poznać jego wcześniejszy zespół – Weed.

2. Film
Czego nauczyła mnie ośmiornica, Netflix, 2020. Reż. Pippa Ehrlich, James Reed
Z tego co oglądałem w tym roku, zapamiętałem jedną rzecz szczególnie – Czego nauczyła mnie ośmiornica – film dokumentalny na Netflixie. Niezwykle intymna historia relacji nurka i ośmiornicy. To podróż do świata, o którym nie mamy pojęcia. Opowieść o zatrzymaniu się, próbie zrozumienia i wtopienia się w ekostystem. Nie tylko podwodne zdjęcia zapierają dech w piersiach. Działa tak też przemiana głównego bohatera i ogólne otwarcie głowy na świat inny niż antropocentryczny.

3. Wystawa
Od Black Mountain College do Pop Artu. Powojenna sztuka amerykańska i dokumenty z Archiv der Avantgarden / PGS w Sopocie
Od Black Mountain College do Pop Artu. Zwiedziłem wystawę w kurorcie Sopot, oczywiście po to, by obejrzeć wszechobecnie znaną krowę Warhola!; jakkolwiek Robert Motherwell walnął na papier tylko sporego rozmiarów kleksa, który bardziej nadawałby się na pytania z psychoterapii, to zawsze miło obcować z nazwiskami typu John Cage, Frank Stella czy Sun Ra, z czego obecność tego ostatniego była dla mnie osobiście zaskakująca, bowiem w mojej percepcji funkcjonuje w wersji „Space Is The Place”. Przyznaję się bez bicia, iż mimo że w pracy zawodowej posługuję się grafiką, to obcowanie z obrazami przyprawia mnie o wzdrygnięcie, to tę wystawę udało mi się znieść perfekcyjnie, ponieważ niemal cała składa się z fotografii: skromnie, surowo, estetycznie i ascetycznie, właściwie można wyjść stamtąd z poczuciem niekoniecznie obcowania ze sztuką przez duże SZ, a bardziej wewnętrznym, ambientowym spokojem, jakąś dozą skupienia.

4. Miejsce
Teatr Leśny w Gdańsku
Moim ukochany miejscem jest zdecydowanie Teatr Leśny przy Jaśkowej Dolinie w Gdańsku. Co prawda nigdy nie byłem tam na przedstawieniu teatralnym, ale za to zaliczyłem kilka genialnych koncertów. Sam obiekt jest pięknie położony, niedaleko Gaju Gutenberga. Został zbudowany w 1911 roku i charakteryzuje go wspaniała, naturalna, leśna akustyka, a położeniem i rozmiarami, co ciekawe, dorównuje Operze Leśnej w Sopocie. Teatr Leśny nie jest szeroko znany w Trójmieście, dlatego można mieć pewność, że koncerty i wydarzenia tam się odbywające będą kameralne, a nawet jeśli zabraknie biletów, to można przycupnąć w lesie, gdyż obiekt nie jest ogrodzony. Najlepiej brzmi tam jazz.

5. Książka
Urszula Zajączkowska – Patyki, badyle, Marginesy 2019
Nieustająco zachwyca mnie książka Urszuli Zajączkowskiej Patyki, badyle. Świetne są też jej felietony na Dwutygodniku. Od nich można zacząć zaznajamianie się z tematem. A jest nim również zerwanie z antropocentryzmem na rzecz próby zrozumienia życia roślin. Poznajemy ich bogaty świat, kosmicznie wykraczający poza bycie pokarmem lub ozdobą. Rośliny u Zajączkowskiej są wrażliwe, zdolne do przeobrażania własnego ciała, potrafią tańczyć i dopasowywać się do otoczenia – po prostu są niezależnymi istotami. Zachwyca czułość pisarki i jej język stanowiący połączenie wykładu botanicznego z poezją.

6. Wydarzenie
Soundrive Festival
Z wiadomych względów nie uczestniczyłem w tym roku w żadnym wydarzeniu typu koncert poza dwoma swoimi 25.06 (Szuwary Sound Camp Kamionka k. Malborka) i 26.06 (Poznań, Scena Robocza). Świetnie było się spotkać z publicznością. Widać, że wszyscy są mocno stęsknieni za koncertami i znów je mocno przeżywają. Łącznie ze mną.
Prawdopodobnie wybiorę się na Soundrive Festiwal. W tym wypadku cieszy mnie fakt, że pandemia spowodowała problemy ze sprowadzaniem zagranicznych artystów. Taki zakres niezalowego lineupu robi wrażenie. Najchętniej wybrałbym się na całość, ale karnety się już wyprzedały. Może wreszcie polskie zespoły na festiwalach zaczną być traktowane na równi z tymi przyjezdnymi.
Z rzeczy, które chciałbym usłyszeć na żywo, a jeszcze się nie udało, wymieniłbym Hage-O, Żurawie, Willa Kosmos, Pensjonat, Pokusa, Tentent, Melty, Dłonie, Vermona Kids.